Znów człowiek zginął na torach
WOJKÓW, pow.
mielecki Kierowca nie zatrzymał się przed znakiem stop.
Józef Kędziora: - Ilu ludzi musi zginąć, żeby ktoś
zamontował tu szlaban.
Jedna osoba nie żyje, a cztery, w tym 5-letni chłopiec są w
mieleckim szpitalu. Ich polonez w poniedziałek o godz. 22.
uderzył w jadący pociąg na niestrzeżonym przejeździe w
Wojkowie.
25-letnia Katarzyna P., jej 26-letni mąż Waldemar P., ich
5-letni syn Piotruś (wszyscy z Czajkowej) oraz 22-letni
Wojciech P. (z Przykopu), który był z 18-letnią dziewczyną
wracali z imprezy rodzinnej. Jechali w kierunku Padwi
Narodowej.
100 metrów przed niestrzeżonym przejazdem kolejowym
wyprzedzili inny samochód. Na oczach jego pasażerów rozegrał
się dramat.
Polonez nie zatrzymał się przed znakiem STOP. Uderzył w
ostatnie wagony pociągu towarowego Zamość-Sławków.
Maszynista pociągu nie zauważył, co się stało. O dramacie
dowiedział się na stacji w Staszowie.
W wypadku zginęła 18-letnia Małgorzata. Jej ciało było tak
pokiereszowane, że rodzina tylko po fragmentach ubrań mogła
rozpoznać nastolatkę.
Waldemar ma oberwany nos, rany cięte całej głowy. Katarzyna
- połamane przedramiona, wstrząśnienie mózgu, rany i
potłuczenia ciała. Wojciech jest bardzo potłuczony. Mały
Piotruś, oprócz wstrząśnienia mózgu, cierpi z powodu ran
ciętych.
Kto siedział za kierownicą?
Policja nie ma wątpliwości, że winę za wypadek ponosi
kierowca poloneza. Nie wiadomo jednak, kto siedział za
kierownicą.
- Nadal ustalamy tę kwestię. Nie mamy jeszcze dowodów - st.
asp. Wiesław Kluk, rzecznik prasowy KPP Mielec.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy, że przypuszczalnie kierował
mężczyzna.
- Wiele wskazuje na to, że część osób podróżujących
samochodem mogła być pod wpływem alkoholu. Czekamy na wyniki
analizy krwi - tłumaczy Kluk.
Śledztwo prowadzi Prokuratura Rejonowa w Tarnobrzegu.
Aneta Dyka-Urbańska
Nowiny, 20-09-2006
|