Strona główna - News

Ostatnia aktualizacja: 3.02.2007

O mnie  │  Rzeszowskie stacje i przystanki  │  Infrastruktura  │  Galeria  │  Galeria tematyczna  │  Linki  │  Księga gości

 
 
 

Pasażerowie skarżą się na podróż trasą Dębica-Tarnobrzeg

- Kiedy tylko popsuje się jakiś podkarpacki szynobus na linii Dębica-Tarnobrzeg, w zamian Koleje podstawiają autobus - mówi czytelnik "Gazety", który się skarży, że znów na tej linii wprowadzono komunikację zastępczą.

- Szynobus pojechał do Raciborza na wymianę zestawów kołowych. Jest to konieczne ze względów bezpieczeństwa. Od 3 października powinien znów normalnie jeździć - zapowiada Janusz Wnęk z Podkarpackich Zakładów Przewozów Regionalnych w Rzeszowie. Czytelnik twierdzi jednak, że nie jest to pierwszy przypadek wprowadzenia komunikacji zastępczej w tym roku, i przypomina, że autobus szynowy nie jeździł od 1 stycznia do 30 marca oraz od 29 sierpnia do 25 września. - To tylko niektóre przypadki. Teraz od 26 września znów nie kursuje - dodaje.

Szynobusy mają to do siebie, że są zawodne. Statystycznie każdy z czterech podkarpackich autobusów szynowych psuje się co kilka miesięcy. Naprawa zajmuje zazwyczaj co najmniej tydzień. - Nasze szynobusy mają własny serwis, są systematycznie sprawdzane, zatem do awarii nie dochodzi tak często jak w innych częściach kraju - utrzymuje Wnęk i wyjaśnia: - Z szynobusami jest jak z samochodem marki Ferrari. Gdy jakaś część się popsuje, trzeba ją sprowadzić. Nie ma problemów, jeśli popsuje się autobus szynowy PESY, ponieważ części do nich są w Bydgoszczy. Gorzej, jeśli awarii ulegnie pojazd produkcji nieistniejącego już Kolzamu. Wtedy części trzeba ściągać z Czech, Węgier, a nawet Włoch.

Wnęk uważa, że takich problemów z szynobusami nie byłoby, gdyby pojazdów było więcej, i tłumaczy, dlaczego na trasie Dębica-Tarnobrzeg pasażerowie muszą jeździć autobusami. - Wierzę czytelnikowi, że jest to utrudnienie, ale nie mamy innych możliwości. Normalny pociąg nie może tam kursować, ponieważ koszty tego byłyby porażające. Kiedy jakiś szynobus ma przegląd techniczny czy awarię, nie możemy zabrać szynobusa z trasy Horyniec-Munina, bo tam nie dość, że jeździ dużo więcej pasażerów, to nawet nie ma dojazdu drogowego do stacji kolejowych.

Wnęk twierdzi, że PKP kierują szynobus tam, gdzie jest bardziej potrzebny. Jednak pasażerowie mniej obleganej trasy skarżą się, że przez to poznali już wszystkie dziury w drogach, które są na trasie do stacji PKP, a w dodatku z powodu remontów drogowych opóźnienia w rozkładzie jazdy powoli stają się normą. Niektórzy uważają nawet, że PKP chce wygasić popyt na tej linii. - Gdy wiem, że
jest komunikacja zastępcza i mam do wyboru PKS, jadę autobusem, bo jest szybciej, a i komfort jazdy jest lepszy - mówi jeden z pasażerów i dodaje rozżalony: - Spotkałem się z opinią, że największą bolączką PKP jest to, że muszą przewozić pasażerów. Zlikwidujmy wszystkie pociągi pasażerskie, nie będzie opóźnień, nie trzeba będzie przepraszać podróżnych, kupować wiecznie psujących się szynobusów.

  Nowiny, 28-09-2006
 

powrót 

 

© Piotr Telega,   Rzeszów 2005-2007