O
reaktywacji trasy ze stolicy Podkarpacia do Warszawy
przez Kolbuszową, Tarnobrzeg i Radom mówi się od
dawna. Dzięki temu pasażerowie nie musieliby jeździć
pociągami przez Kraków i zaoszczędziliby nawet dwie
godziny. W ubiegłym roku rozpoczęły się prace na
pierwszym odcinku od Rzeszowa do Kolbuszowej. W remont
zaangażowały się samorządy, które na pomoc kolei
wysłały bezrobotnych. Ci w ramach prac interwencyjnych
karczowali krzaki i drzewa, który zarosły nieużywaną
trasę.
Pociągi z Rzeszowa do Kolbuszowej miały zacząć jeździć
10 grudnia, czyli od wprowadzenia nowego rozkładu
jazdy. Zapowiadano, że będzie kursować sześć składów.
Jednak z powodu jednego mostu, który trzeba było
wyburzyć i postawić na nowo, termin przesunięto na
początek stycznia. Teraz, mimo że trasa jest gotowa,
po torach hula wiatr. Mało tego, kolejarze obawiają
się, że wykonane prace pójdą na marne, bo
wyremontowane obiekty mogą zostać zdewastowane. -
Pociągi na razie nie ruszą, bo urząd marszałkowski nie
daje nam na nie dofinansowania. Jeśli dostaniemy
pieniądze, możemy ruszyć nawet dzisiaj - mówi Janusz
Wnęk z Podkarpackiego Zakładu Przewozów Regionalnych
PKP.
- Nie mamy informacji, że tory są przygotowane do
jazdy - stwierdza Jan Lech, dyrektor departamentu dróg
i transportu urzędu marszałkowskiego. - Jeśli ją
dostaniemy, natychmiast postaramy się o potrzebne
środki -. Mieczysław Borowiec, dyrektor Zakładu Linii
Kolejowych w Rzeszowie, jest oburzony: - Pismo zostało
wysłane 27 listopada. Zostało w nim jasno napisane, że
od 2 stycznia tą linią mogą jeździć pociągi. I dodaje:
- Mieliśmy małe opóźnienie, ale wywiązaliśmy się z
wszystkich zobowiązań. Jeśli pojawiły się jakieś
wątpliwości, dlaczego nikt się z nami nie
skontaktował.
Jednak nieoficjalnie dowiadujemy się, że cała ta
dziwna sytuacja jest na rękę urzędowi
marszałkowskiemu. Kolej już tyle razy dawała mu
"popalić", że łatwo zwalić na nią całą winę. A
wiadomo: kiedy pociągi nie jeżdżą, nie trzeba
dofinansowywać przewozów.
Jacek Guzik z urzędu marszałkowskiego sprawdził
historię korespondencji z PLK. Twierdzi, że 27
listopada do urzędu dotarło pismo, że z wykonawcą
ustalono ostateczny termin zakończenia prac na 31
grudnia. - To nie jest dokument potwierdzający, że
prace zostały zakończone - stwierdza Guzik.
Co ciekawe, 2 stycznia odbyło się nawet spotkanie
władz województwa podkarpackiego z przedstawicielami
Polskich Linii Kolejowych i Przewozów Regionalnych.
Rozmawiano o dalszych pracach na trasie Rzeszów -
Warszawa. Nikt jednak nie sygnalizował, że urząd
marszałkowski nie wie, że prace na odcinku
Rzeszów-Kolbuszowa się zakończyły.
Skoro trasa jest już gotowa, kiedy zaczną jeździć nią
pociągi? Guzik tłumaczy: - W ubiegłym roku
zrobilibyśmy tylko aneks do umowy dotyczący tych
pociągów, a w tym roku umowy na dofinansowanie
przewozów regionalnych jeszcze nie ma.
Zarząd województwa chce na dofinansowanie wydać 27 mln
zł, PKP domaga się 34,5 mln zł. - Negocjujemy z
Przewozami Regionalnymi wysokość dofinansowania.
Będziemy też rozmawiać, od kiedy i w jakich godzinach
miałyby kursować pociągi na trasie Rzeszów -
Kolbuszowa - mówi Guzik.
Realny termin uruchomienia połączeń Rzeszów -
Kolbuszowa to 1 kwietnia.