-
Wysokości zadłużenia kolei wobec miasta nie mogę
zdradzić. Chcemy jednak problem rozwiązać, dlatego
spotkaliśmy się z przedstawicielem PKP, który
odpowiada za gospodarkę kolejowymi
nieruchomościami, i przedstawiliśmy nasze
propozycje - mówi Marcin Stopa, rzecznik
prezydenta Rzeszowa.
Propozycja miasta brzmi: w zamian za długi
przejmujemy dwie kolejowe działki. Pierwszą z nich
stanowi część placu przed dworcem kolejowym, druga
to działka przy ul. Wyspiańskiego, biegnąca wzdłuż
torów. - Oczywiście mamy świadomość, że do
przejęcia nie dojdzie z dnia na dzień. Potrzebna
jest wycena wartości działek, zgody szefostwa PKP
itp. Spodziewamy się jednak, że nasza propozycja
zostanie przyjęta - tłumaczy Stopa, dodając, że
dzięki przejęciu tych dwóch nieruchomości miasto
rozwiąże dwa ważne miejskie problemy. - Przede
wszystkim będziemy mieli możliwość uporządkowania
najbliższego otoczenia dworca i stojących tam
budek - twierdzi urzędnik.
Sprawa usunięcia nieestetycznych budek z okolic
rzeszowskiego dworca ciągnie się długo, bo aż od
2004 r. Wtedy w ratuszu odbyło się pierwsze
spotkanie z właścicielami pawilonów stojących w
pobliżu dworców PKP i PKS w Rzeszowie.
Przedsiębiorcy usłyszeli wówczas, że chaotycznie
rozrzucone budki z jedzeniem, kwiatami, warzywami
i płytami powinny zostać przeniesione w inne
miejsce. - To już nie te czasy, kiedy handlowało
się w byle jakiej budzie i nikomu to nie
przeszkadzało - mówił Tadeusz Ferenc, prezydent
Rzeszowa. Kupcy na własny koszt sporządzili
projekt minipasażu, do którego mieliby przenieść
swoją działalność. Niestety, sprawa utknęła w
jednej ze spółek PKP, z którą kupcy nie mogli się
porozumieć w sprawie wydzierżawienia placu przy
dworcu. - Gdy będzie on własnością miasta, decyzje
w sprawie pasażu zostaną wydane bardzo szybko i
problem brzydkich budek zniknie - obiecują
urzędnicy.
Z kolei teren obok torów przy Wyspiańskiego, który
miasto chce przejąć, miałby zostać przeznaczony na
poszerzenie części ul. Wyspiańskiego. - Chodzi o
odcinek biegnący przy torach. Ciągle tworzą się
tam korki, na które wielokrotnie skarżyli się
mieszkańcy. Problemem jest zbyt wąska ulica. Z
Wyspiańskiego w kierunku Jałowego prowadzi tylko
jeden pas ruchu. Gdy kierowca nie chce jechać w
kierunku Jałowego, lecz na wprost, blokuje cały
pas. Dzieje się tak, ponieważ zgodnie z przepisami
musi przepuścić mające pierwszeństwo samochody
jadące od Jałowego w kierunku Wyspiańskiego. Korki
mają tam czasami i kilometr długości - wyjaśnia
rzecznik. Miasto nie może poszerzyć drogi,
ponieważ teren wokół należy do kolei. - Gdy tylko
porozumiemy się z PKP, prace nad budową
dodatkowego pasa będą mogły się rozpocząć - mówią
miejscy urzędnicy.