Przywróćcie przejście przez tory
Mieszkam na
pograniczu Kolbuszowej Górnej i Kolbuszowej przy trasie
niedawno wznowionego połączenia kolejowego. Została tam
zlikwidowana większość przejazdów kolejowych, w tym przejazd
na przedłużeniu ulicy Wiktora. Bardzo często korzystali z
niego rolnicy i okoliczna ludność. Wiodły tam dzikie
wprawdzie, ale wspaniałe ścieżki rowerowo-spacerowe. Później
płyty drogowe z przejazdu zostały usunięte i dla pewności,
żeby nikt nie przekroczył w niedozwolonym miejscu torów,
wykopane zostały rowy na głębokość metra i usypane olbrzymie
nasypy. Rolnicy i spacerowicze muszą jeździć ponad kilometr,
żeby przejechać tory, a tam jeździ obecnie lokomotywa z
jednym wagonem - skarży się nasza czytelniczka Izabela
Kubiś-Margańska.
- Likwidacja
przejazdów jest nieodwracalna. Mało tego, chcemy
zlikwidować ich jeszcze więcej. W założeniu mają
pozostać tylko najbardziej uczęszczane przejścia. Poza
tym mają tam zostać zamontowane rogatki lub półrogatki.
Kiedy trasa z Rzeszowa do Ocic zostanie zmodernizowana
do prędkości 160 km/h na godzinę, co jest planowane w
najbliższych latach, zostaną tam tylko nowoczesne
przejazdy obsługiwane elektronicznie. Przy podnoszeniu
prędkości trasy kolejowej przepisy zobowiązują PKP do
zwiększania bezpieczeństwa, czyli właśnie do likwidacji
i unowocześniania przejazdów. Jednak kolej sama nie
podejmuje decyzji o wyborze tych do zamknięcia. Uzgadnia
to komisja, w skład której oprócz przedstawiciela PKP
wchodził zarządca danej drogi, czyli starosta czy wójt,
oraz policja.
W przypadku przejazdu, którego przywrócenia chce
czytelniczka, 300 metrów dalej jest kolejny. Kiedy
pociąg jeździł tam z prędkością 30 km/h, nie było to
problemem, ale obecnie musiał zostać zlikwidowany -
wyjaśnia Mieczysław Borowiec, dyrektor Zakładu Linii
Kolejowych w Rzeszowie.
syl
gazeta.pl, 25-03-2007
|