Na dworcu w Kolbuszowej, jak we Włoszczowej
Poseł
Wrzodak zafundował nam pociąg - widmo. Najczęściej
wsiadają do niego tylko... konduktor i maszynista.
Pociąg składa się z lokomotywy i jednego wagonu.
Włoszczowa ma pusty peron, gdzie zatrzymuje się pociąg
ekspresowy. Mieszkańcy Kolbuszowej mają pociąg do
Rzeszowa, którym nie chcą jeździć. My wszyscy za to
płacimy.
- Nie wiem, po co uruchomiono tę linię - zastanawia się
kolejarz na rzeszowskim dworcu PKP. - Prawie nikt tym
pociągiem nie jeździ. Oprócz kilku naszych pracowników.
Ale oni mają darmowe bilety...
Artur, student rzeszowskiej uczelni, który codziennie
dojeżdża do Rzeszowa mówi, że zdecydowanie woli jeździć
autobusami. - Bo autobusy kursują co kilkadziesiąt
minut, a pociąg tylko trzy razy na dzień.
Kto
fundatorem?
Najpierw poszła fama, że pociąg zafundował Kolbuszowej
Zbigniew Chmielowiec, były burmistrz miasta a obecnie
poseł PiS.
- Ludzie mówili, że Chmielowiec pozazdrościł
Gosiewskiemu, który to we Włoszczowej z wielką pompą
otworzył przystanek pociągu ekspresowego - opowiada
starszy mężczyzna z Kolbuszowej spotkany na dworcu PKS.
On sam pociągiem nie jeździ, bo - jak mówi - za mało ma
przystanków i nie staje tam gdzie busy i autobusy.
- To nie poseł Chmielowiec, tylko poseł Zygmunt Wrzodak
był tak hojny i uruchomił trasę, która przynosi kolei
same straty - tłumaczy Józef Fryc, przewodniczący klubu
radnych "Wspólna Sprawa” Rady Urzędu Miejskiego w
Kolbuszowej.
Fryc
na własną rękę postanowił sprawdzić rentowność linii.
- Przez dwa tygodnie obserwowałem, ile osób wsiada do
pociągu w Kolbuszowej. Średnia wyszła mi dość kiepska -
dwie osoby na każdy kurs, czyli konduktor i maszynista.
No to
jedziemy...
Radny Fryc nieco przesadził, bo dziennikarze Nowin dwa
razy pokonali malowniczą trasę z Rzeszowa do
Kolbuszowej. Za pierwszym razem było nas ośmiu, czyli
dwóch kolejarzy, dwóch dziennikarzy i czterech
pasażerów, za drugim razem dziesięciu, czyli pasażerów,
było sześciu.
Niedziela, godzina 15.50. Wsiadamy do pociągu. Do
pierwszego wagonu i … ostatniego. Bo lokomotywa ciągnie
tylko jeden wagon. Oprócz nas, młode małżeństwo z
dzieckiem na wózku.
Przychodzi kierownik składu: - Bilety proszę. Podajemy.
- A Wars w tym pociągu jest? - pytamy.
- Nie ma - śmieje się konduktor.
- Dlaczego tak mało ludzi jeździ tym pociągiem?
- Nie wiem, ale może ceny biletu za wysokie... Chociaż i
tak obowiązuje taryfa wycieczkowa, czyli 5,50 zł. Bo bez
taryfy wycieczkowej bilet kosztuje o złotówkę więcej.
O trzy
kursy za dużo
- Co mi z taryfy wycieczkowej, jak za takie same
pieniądze mogę jechać autobusem - mówi student Artur. -
Gdy się spóźnię na jeden autobus, to za kilkadziesiąt
minut mam drugi. A pociąg kursuje tylko trzy razy
dziennie. I chyba o trzy razy dziennie za dużo.
Stacja Zaczernie. Nikt nie wsiada. Młode małżeństwo
wysiada w Głogowie. Kolejna stacja - Widełka. Też
nikogo. Dojeżdżamy do Kolbuszowej i u konduktora
kupujemy bilet powrotny. Oprócz nas do pociągu wsiada
dwoje młodych ludzi. Jadą do samego Rzeszowa.
- Utrzymywanie tej linii to totalny bezsens - narzeka
radny Fryc. - Według moich wyliczeń, kolej dokłada do
tego ponad osiemdziesiąt procent.
- To nie kolej dokłada, tylko samorząd - oponuje Janusz
Wnęk, rzecznik w rzeszowskich PKP. - Będziemy wnioskować
o obniżenie ceny biletu, by uczynić jazdę naszymi
pociągami konkurencyjną dla autobusów i busów.
Na pytanie, czy to prawda, że jeden z posłów zafundował
mieszkańcom Kolbuszowej tą trasę, rzecznik odpowiada
dyplomatycznie: - Linia została powołana na żądanie
mieszkańców Kolbuszowej poparte przez lokalnych
parlamentarzystów.
Ale dlaczego ani mieszkańców Kolbuszowej, ani
parlamentarzystów nie widać w pociągu?
Marszałkowski sponsoring
Przedsięwzięcie finansuje Urząd Marszałkowski, czyli my
wszyscy. Ile to kosztuje i ile na tym jesteśmy stratni?
Rafał Baranowski z biura prasowego Urzędu
Marszałkowskiego wylicza, że w tym roku samorząd
województwa dofinansował przewozy regionalne kwotą ponad
32 mln zł (126 połączeń). Ale szczegółowe dane na temat
kosztów poszczególnych połączeń ma PKP.
- Aby zwiększyć rentowność połączenia Rzeszów -
Kolbuszowa, Podkarpacki Zakład Przewozów Regionalnych w
Rzeszowie zwróci się do PKP Przewozy Regionalne w
Warszawie o ustalenie indywidualnej taryfy dla tegoż
połączenia - mówi Baranowski. - Obecnie bowiem cena
biletu normalnego z Rzeszowa do Kolbuszowej kształtuje
się na poziomie 6,50 zł, podczas gdy przejazd na tej
samej trasie autobusem PKS kosztuje 6 zł, zaś prywatnym
busem - 5 zł. Obniżenie ceny biletów powinno spowodować
wzrost zainteresowania podróżnych, a tym samym zwiększyć
rentowność. Starania te poprze marszałek województwa.
Będą
szynobusy?
Baranowski zwraca jeszcze uwagę na jeden fakt: - Trasę z
Rzeszowa do Kolbuszowej pociąg pokonuje o około 10 minut
szybciej, niż autobus. A docelowo na tej trasie
pasażerowie podróżować będą szynobusem.
Będą? A może, tak jak teraz, wybiorą autobusy i busy?.
Władysław Borowiec
Nowiny, 27-06-2007
- Komentarz-
Oczywiście artykuł napisany pod publikę, w końcu wakacje i
nie ma o czym pisać. Powinniśmy się już przyzwyczaić, że
media o kolei piszą tylko "be". A poseł Fryc wygaduje
głupoty, to prawda iż frekwencja nie należy do
rewelacyjnych, ale na pewno nie wynosi ani jednego pasażera,
jak to poseł niby sprawdził. I dziwne że poseł Fryc tak
daleko szuka źle wydawanych pieniędzy, niech spojrzy na
decyzje i pracę swoich kolegów, doszuka się dużo większych
bezmyślnych decyzji za które płacimy my wszyscy. A my
cieszmy się że w końcu zajęto się tą linią i że jeżdżą po
niej składy osobowe, może już niedługo zostanie uruchomione
połączenie do Warszawy.
A co do połączenia do Kolbuszowej, wystarczy puścić
wspomniany szynobus, czas jazdy skróci się jeszcze o ok.
5-10 min, plus drobna obniżka ceny biletu i połączenie staje
się atrakcyjne...
|